Tak czasem myślę, że myśli to tylko pretekst do tego, by czuć, a wtedy się zastanawiam, czy na pewno myślę, czy tylko czegoś doświadczam. A potem się zastanawiam, czy jestem doświadczeniem, czy tylko świadomością doświadczania. A potem, czy jestem świadomością, czy po prostu jestem świadomy, że mam świadomość. A potem dochodzę do wniosku, że mieć świadomość, to nie mieć niczego na własność i robi się jakoś lżej na sercu. Nic nie jest moje. Wszystko przychodzi i odchodzi, a cokolwiek człowiek posiada, tak mu się tylko wydaj, dlatego, że się do tego przywiązał. Zatem dalej - człowiek nie ma niczego, są tylko rzeczy, myśli i emocje, które mają człowieka.